Michał Siekeirka
Polskie imperium kolonialne
Czytając wypowiedzi niektórych naukowców, ekspertów czy publicystów dotyczące polityki wewnętrznej II Rzeczpospolitej można odnieść wrażenie, że powstałe po 123 latach zaborów państwo było silnym, stabilnym i skonsolidowanym tworem politycznym, gotowym na prowadzenie agresywnej ekspansji terytorialnej. Tzw. Polski kolonializm miał się przejawiać w „pacyfikowaniu ziem ukraińskich” czyli dawnych województw: wołyńskiego, lwowskiego, tarnopolskiego i stanisławowskiego. W wywiadzie Katarzyny Wężyk z prof. Jarosławem Hrycakiem, który ukazał się w „Gazecie Wyborczej” (25 – 26 lipca 2015, nr 172.8505) lwowski historyk pytany o stosunki pomiędzy ukraińskim chłopem a polskim dworem odpowiadał – „To typowy dyskurs kolonizatorów. Tak samo piszą Francuzi o Algierii czy Brytyjczycy o Indiach. Piękny kraj, egzotyka, tubylcy bardzo mili...”. W innym fragmencie Hrycak stwierdzał, że: „Kolonializm zawsze tak dobiera fazy, żeby pokazać, że to nie podbój, przemoc, tylko misja cywilizacyjna. Proszę pamiętać, że naród ukraiński konstytuuje się jako naród chłopski, a chłopska pamięć o Rzeczypospolitej jest bardzo, bardzo kiepska. Zresztą nie tyko chłopów ukraińskich, polskich też – przypomnę rzeź galicyjską z 1846 r.”.
Nie jestem historykiem ale w okresie tzw. wiosny ludów (gdy Polska nie istniała na mapie świata) trudno było doszukać się w Europie innych zależności pomiędzy wysokimi i niskimi warstwami społecznymi – Ukraińcy nie byli pod tym względem wyjątkowi (pomijając fakt, że trudno jest mówić w tym czasie o świadomym swojej kultury narodowej chłopie ukraińskim). Osobliwe jest też określenie stosunków feudalnych jako kolonializmu kulturowego. O ile można dyskutować nad stosunkiem II RP do mniejszości narodowych – niemieckiej, czeskiej, żydowskiej, ukraińskiej itd. to według mojej oceny, jest nadużyciem doszukiwanie się przyczyn masowych mordów na polakach jakich dopuścili się ukraińscy nacjonaliści w latach 1939 – 1947 w sytuacji XIX w. chłopstwa, jednocześnie relatywizując ludobójczą ideologię jaką kierowali się członkowie OUN – UPA. Jarosław Hrycak wspominał o wielkiej biedzie, głodzie i niesprawiedliwości na dawnych Kresach Wschodnich Rzeczpospolitej – znów Ukraińcy nie byli wyjątkowi. Bieda oraz zniszczenia spowodowane I wojna światową (szczególne widoczne na wschodzie) były zmartwieniem wszystkich mieszkańców tych ziem zarówno Polaków, Czechów, Węgrów jak i Ukraińców. Pewnym kuriozum jest krytykowanie braku pomocy socjalnej państwa polskiego w stosunku do osób, które sympatyzowały czy wręcz współtworzyły nacjonalizm ukraiński z założenia nieuznający administracji warszawskiej, dodatkowo dążący do jej obalenia. Główną przyczyną podsycającą narodowe antagonizmy, była wroga, antypolska ideologia jaka na swych sztandarach niosła wpierw UWO a następnie OUN – UPA, ideologia, która nie znajduje usprawiedliwienia w niesprawiedliwości ładu wersalskiego. Prof. Hrycak wspominał o upokorzeniach i zniewadze jakich doznawali Ukraińcy po 1919 r. Oczywiście nie sposób negować czyjeś odczucia, jednak, tak jak w przypadku Niemców, którzy czuli się upokorzeni, zdradzeni a nawet zniewoleni przez postanowienia Traktatu Wersalskiego i nałożone na nich reparacje wojenne, to z całym szacunkiem nie może usprawiedliwić ich późniejszej aprobaty dla antyludzkich wizji Adolfa Hitlera. Nie w 19 punktach prezydenta Wilsona i niesprawności Ligii Narodów należy doszukiwać się przyczyn wybuchu II wojny światowej ale w skrajnej ideologii narodowego socjalizmu, która finalnie doprowadziła do zbrodni Holokaustu. Analogicznie to nie stosunki narodowościowe (jak byśmy ich nie oceniali) lecz nacjonalistyczne doktryny oraz rasistowskie teorie zasiały ziarno nienawiści wśród części Ukraińców (obywateli II RP) pragnących oczyścić Kresy Wschodnie z „obcego elementu” (w tym kobiet, dzieci i starców). W dzisiejszych czasach nikt w Europie nie usprawiedliwia powstania SS upokorzeniem jakie odczuwała niemiecka młodzież czy pozbawieniem Niemców Nadrenii. Dlatego nie mogę zgodzić się z tezą o upokorzeniu, które doprowadziło do powstania np. SS – Galizien, czy mordującej Żydów policji ukraińskiej.
Raz jeszcze nie neguję ukraińskich odczuć, nie udowadniam, że II RP była dla wszystkich państwem idealnym, jednak nie zgadzam się aby był to przyczynek do relatywizacji lat 1939 – 1947. Zamieszkujący przedwojenną Polskę Węgrzy czy Czesi nie organizowali się w tajnych stowarzyszeniach (typu UWO) planujących przy pomocy terroru i sabotażu do powstania „wielkich Węgier czy Czech”.
Co więcej odnoszę wrażenie, że słowo kolonializm jest celowo wprowadzane aby stopniowo podważać faktyczny, historyczny rodowód odwiecznych terenów wchodzących w skład państwa polskiego. Tak jakby na przestrzeni wieków przynależność np. Lwowa było kwestią sporną. Rzeczpospolita musiała być pod tym względem wyjątkowym krajem, kolonizującym zimie leżącej w jej granicach od 600 lat, stanowiące kolebkę jej kultury i sztuki. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że autor miał na myśli metaforyczny opis pewnych mechanizmów kulturowo – politycznych jednak nie spotkałem się z podobną metaforą opisującą stosunki Brytyjczyków do Szkotów, Hiszpanów do Basków czy Holendrów do Flamandów. Zrównanie polsko – ukraińskich walk z lat 1918 - 1919 z poczynaniami Hiszpanów w Ameryce Łacińskiej wydaje się co najmniej nazbyt abstrakcyjne. Trudno też mówić o kolonializmie wewnętrznym (o którym w wywiadzie nie ma nawet mowy), gdyż tzw. „ziemie kolonizowane” Polacy zamieszkiwali zanim zaczęto używać określenia Ukrainiec (podobne roszczenia mogliby podnosić co najwyżej Rosjanie).
Na zakończenie warto odnieść się do słów Jarosława Hrycaka o istniejącym na Ukrainie micie Bandery, który według lwowskiego profesora nie ma antypolskiego oraz antyżydowskiego charakteru, toteż nie powinien budzić aż takich obaw wśród części polskiego społeczeństwa. Być może prof. Hracyk ma rację, jednak rzeczywistość to nie mit ani legenda. Ludobójstwo na polakach pozostaje faktem a Bandera był oraz pozostanie jednym z jego architektów, niezależnie od prób przebierania go przez jego zwolenników w rozmaite łagodzące jego wizerunek szaty.